Jak w każdej grze, tak i w Jagged Alliance 2 Wildfire, natkniemy się na utrudniające grę błędy. Część z nich to niestety te, które występowały już w poprzednich częściach gry, ale pojawiły się również nowe. Oto dosyć krótka lista błędów, które zostały zaobserwowane podczas gry w Jagged Alliance 2 Wildfire PL wraz z ich opisem:
1. Pierwszym, dosyć dziwnym zresztą błędem, jest ten w opisie gry przedstawionym przez oficjalnego, polskiego wydawcę (warto zaznaczyć, że TopWare wydało też Jagged Alliance 2). Jak można zacytować: „Jagged Alliance 2: Wildfire przenosi Cię z powrotem do Arulco”. Niby nic w tym szczególnego, ale podczas gry za cel dostajemy zlikwidowanie królowej Deidranny. Zaraz, zaraz… skoro WRACAM do Arulco to gra jest chyba kontynuacją historii z Jagged Alliance 2, a to oznacza, że kraj został już wyzwolony, natomiast królowa nie żyje. Osoby takie jak Eliot mogły przeżyć, ale aby przejść Jagged Alliance 2 musimy zabić królową Deidrannę. Czy ta nowa jest jej klonem, jak w modzie Deidranna Lives? Nie wiem co to miało znaczyć, ale nie za miły ten wstęp.
2. Głos Miguela. W Jagged Alliance 2 mogliśmy usłyszeć dobry głos, pasujący do przywódcy rebeliantów. W nowej odsłonie, twórcy chcieli nam zagwarantować dobry głos, więc pozostawili stare odzywki. Problemem stanowi jednak to, że dodano kilka nowych kwestii, nagranych przez zupełnie inną osobę! To, co widzimy, a raczej słyszymy, jest wręcz karygodne, powstała bowiem mieszanka 2 głosów w ustach jednej postaci. Czy ktoś tu zapomniał o tym, że zostawiają stary głos? Przecież mogli nagrać całość od nowa…
3. MSG90. W grze znajdziemy oczywiście nowe bronie, co stanowi jej duży plus. W polskiej wersji gry mamy jednak do czynienia z błędem, który najpierw denerwuje, potem cieszy, a na koniec nudzi. Nie mam zastrzeżeń, co do wyglądu broni ani jej odgłosów, bo są ok, ale do siły można się już przyczepić. O ile w przypadku amunicji AP, broń działa dobrze, to, kiedy włożymy do niej amunicję HP, dostajemy prawdziwego potwora. Najpierw jest to denerwujące – wróg ma tę broń, a my nie i co chwila obrywamy w głowę, a trafienie zabiera nam ok. 150-300 punktów życia. Potem cieszy – kiedy zdobędziemy już tę machinę zagłady, gra staje się dużo łatwiejsza, ponieważ skuteczność broni wynosi 95%-100% (zależnie od umiejętności strzelca) a obrażenia po prostu ko(s/m)iczne. Na koniec nudzi – gra z użyciem tej broni jest po prostu nużąca, może najpierw przyjemnie pokonuje się każdego napotkanego wroga jednym strzałem, ale później staje się to tak nudne, jak granie na kodach.
4. Opisy najemników. Część najemników z AIM została przeniesiona do MERC, aby zrobić miejsce dla nowych postaci. Bardzo dobrze, że twórcy dodali nowych najemników, ale podczas spolszczania gry znowu chyba o czymś zapomniano… Część osób w MERC ma taki oto opis: „AAA”. Co to ma znaczyć? Co to niby jest?! Może oznacza to najemnika tak dobrego, że osoba odpowiedzialna za spolszczenie danego fragmentu aż się przeraziła i wyraziła w ten sposób swoje uczucia? Fatalny błąd, który nie przeszkadza w grze, ale razi w oczy i to mocno. Na szczęście większość graczy rzadko zagląda na stronę MERC.
5. Cena! Teraz nie jest to już zbyt aktualny błąd, ale jeszcze niedawno był po prostu zaporą dla wielu potencjalnych klientów. Grafika gry nie jest idealna i z pewnością nie przyciąga wzroku młodszych graczy, choć dla weteranów liczy się tylko klimat. Cenę na początku ustalono na poziomie 45 zł, co zraziło wielu potencjalnych, nowych graczy, nie mających zamiaru wydać tylu pieniędzy na grę, o której do tej pory nawet nie słyszeli, a zapowiadającą się (po screenach) nieciekawie. Na szczęście niedawno Wildfire’a wydano wraz z czasopismem Komputer Świat Gry, zaś teraz kosztuje już 19,99zł, w cenie, która - moim zdaniem - powinna obowiązywać już w dniu polskiej premiery.
6. Długie save. Zdarza się, że kiedy wejdziemy do menu w celu zapisania gry lub skorzystamy z funkcji szybkiego zapisu, na pewien (dosyć długi) czas, ekran zamiera. Wiele osób pewnie w takiej sytuacji restartuje komputer, myśląc, że gra się zawiesiła, a tak nie jest – po prostu mamy do czynienia z błędem niesamowicie wydłużającym czas zapisu. Najlepszym rozwiązaniem jest w takiej sytuacji wyjście z gry i ponowne uruchomienie komputera, najczęściej to pomaga. Problem nie występuje często, ale nie życzę, aby kogoś dopadł w środku starcia – jeżeli będziecie chcieli grać pomimo tego, każdy zapis będzie istną udręką.
7. Wysypki. Tak, to już jest naprawdę denerwujący problem, kiedy gra po prostu się nam wyłącza. Nie inaczej jest niestety z Wildfire. Zdarzyć się może, że wróg, którego trafiliśmy, a który stoi na dachu, spanie na ziemię. Nie ma problemu, jeżeli spadnie, np. na piasek czy beton (nie licząc dodatkowego bólu), ale jeżeli w miejscu upadku będzie coś stało, np. beczka, gra pociesznie wywali nas do Windowsa bez żadnego uprzedzenia. Błąd jest ten znany już weteranom serii, mogliśmy się z nim spotkać także w starych Jaggedach.
8. Patch – a co to takiego? To jest największy problem, jaki występuje przynajmniej w polskiej wersji gry. Mimo że od premiery upłynął już ponad rok, wydawca do tej pory nie wypuścił żadnego patcha, który poprawiłby błędy występujące choćby tylko w spolszczeniu. Czy tak trudno dopisać kilka linijek tekstu do opisów najemników z MERC? Czy aż tak wielkim problemem jest skorygowanie amunicji HP do MSG90? Widocznie tak, ponieważ pomimo wysokiej ceny, obowiązującej przez długi czas, dalej nie ujrzeliśmy żadnej poprawki. Moim zdaniem patch taki prędzej zrobią sobie fani gry przy zastosowaniu odpowiednich narzędzi do modyfikowania, niż wydawca, który o widocznie o grze całkiem już zapomniał.