Wyzwolenie Arulco
Prolog
Goliat... mój pseudonim zawsze był ironiczny odnośnie mojego rzeczywistego imienia. Gdy kilka lat temu odszedłem z wojska, i zacząłem działać na własną rękę jako najemnik, nie spodziewałem się, że moje życie tak się potoczy. Polska, skąd pochodzę już dawno mi się przejadła, przede wszystkim za względu irytujących polityków. Po latach przeprowadziłem się do swojego ulubionego miasta, jakim była stolica Republiki Czeskiej - Praga.
Gdy przeczytałem e-mail od niejakiego Enrico Chivaldori, serce zabiło mi mocniej. Po kilku dość słabych latach miałem okazję powrócić do interesu. Z wiadomości od niego dowiedziałem się tylko tyle, że jest dawnym przywódcą kraju zwanego Arulco i po latach na wygnaniu pragnie go wyzwolić z rąk uzurpatorki- Królowej Deidranny. Pieniądze jakie oferował nie były niestety wysokie, ba! Wręcz śmiesznie małe, ponieważ ledwie mogły pokryć wydatki na oddział najemników średniej klasy z podstawowym wyposażeniem, na nie więcej niż tydzień spędzony w kraju.
Zawsze byłem słaby z geografii i w ogóle nie kojarzę takiego kraju, więc tym bardziej nie wiedziałem czy przyjąć tę ofertę. Postanowiłem przeszukać sieć i znaleźć informacje o tym niewielkim państewku…
Arulco
Dane geograficzne:
Arulco jest niewielkim państewkiem trzeciego świata. Jego klimat jest bardzo zróżnicowany i w zależności od regionu można spotkać las tropikalny, pustynię, bagno, czy też lasy liściaste w strefach klimatu umiarkowanego. Stolicą Arulco jest Meduna, która stanowi zarazem największe z 10 miast w tym kraju. W Arulco znajdują się dwie kliniki (Meduna i Cambria), uniwersytet (Cambria, obecnie zniszczony) oraz dwa lotniska (Meduna oraz Drassen).
Gospodarka:
Pierwotnie gospodarka Arulco opierała się na rolnictwie, czemu sprzyjał zróżnicowany klimat. Dopiero w ostatnich kilkunastu latach nastąpił znaczny rozwój górnictwa, przede wszystkim wydobycia metali szlachetnych: srebra i, w mniejszym stopniu, złota. Rudy tych metali odnaleziono w pobliżu 6 istniejących miast. Oprócz tego w Arulco znajduje się jedno miasto przemysłowe, Grumm. W przeszłości można też było zaobserwować rozwój turystyki, zwłaszcza w najstarszym mieście Arulco, Chitzenie.Przymusowe, pospieszne i słabo przygotowane przekształcenie gospodarki rolniczej w górniczą spowodowało zapaść. Dochód na jednego mieszkańca uległ drastycznemu obniżeniu, co spowodowało eskalację biedy i nędzy. Obecnie państwo nie gwarantuje żadnych świadczeń socjalnych: edukacji, opieki medycznej i społecznej.
Ustrój polityczny:
Przez większość swej historii, Arulco posiadało ustrój zwany monarchią demokratyczną. Władzę w państwie sprawowali król i królowa, a co 10 lat odbywały się wolne wybory. Wśród kandydatów zawsze znajdowali się przedstawiciele dwóch najbardziej wpływowych rodów w Arulco: Chivaldori oraz Cordona. Historia potoczyła się tak, iż władzę nieprzerwanie sprawowali członkowie pacyfistycznej rodziny Chivaldori, z wyjątkiem lat 1938-1948, gdzie silna rodzina Cordona potrafiła sprawniej zarządzać państwem w świecie pogrążonym wojną.Obecnie władzę sprawuje królowa Deidranna Reitman, która swoją intrygą doprowadziła do oskarżenia swego męża, Enrico Chivaldoriego o zabójstwo. Tym samym zapewniła sobie niepodzielną władzę. Swoją pozycję utwierdziła rozporządzeniem, które anulowało wybory w 1998 roku i zapewniło jej władzę w państwie aż do śmierci.
Siły zbrojne:
Jak na tak małe państwo, Arulco posiada znaczne siły zbrojne. Zwierzchnikiem armii jest królowa Deidranna, zaś generałowie dowodzą poszczególnymi rodzajami sił. Armia służy przede wszystkim do utrzymywania władzy i tłumienia ruchów powstańczych. Piechota dzieli się na dwie dywizje: regularnego wojska i elitarnej Gwardii Królewskiej. Koszary znajdują się w Medunie oraz w Almie. Arulco posiada także niewielkie siły pancerne i lotnictwo zlokalizowane w stolicy i jej przedmieściach. Strefa powietrzna kraju monitorowana jest przez równomierne rozłożone wyrzutnie rakiet Z-P, które bronione są przez liczne, regularne wojska.Te kilkadziesiąt tysięcy nie było może jakąś kosmiczną sumą, jak już wcześniej rozmyślałem, ale dostałem jeszcze jeden e-mail potwierdzający moje przypuszczenia odnośnie kopalni srebra i złota. Dalsze operacje mogłem sfinansować dzięki przekonaniu okolicznej ludności i przejęciu dochodów z wydobycia. Dzięki temu opłaciłbym sprzęt dla najemników i odłożyłbym jakieś fundusze dla siebie, a im więcej kopalni bym zajął, tym pokonanie Królowej byłoby łatwiejsze... Niestety po sprawdzeniu mapy i prawdopodobnym rozmieszczeniu wyrzutni rakiet ziemia-powietrzne doszedłem do wniosku, że szybki desant w stolicy, niedaleko pałacu jest niemożliwy, a przynajmniej nie przy przy środkach jakie posiadam obecnie. Potrzebowałbym zdecydowanie lepiej wyszkolonych ludzi, niż zamierzałem ze sobą zabrać.
Wiadomość zawierała także dane odnośnie miejsce spotkania. Chivaldori jest tradycjonalistą, przekaże mi gotówkę osobiście... aż dziw, że tacy ludzie jeszcze istnieją. Przy okazji pewnie chce mnie sprawdzić i upewnić się, czy może mi zaufać. W sumie ma trochę racji. Nie wynajmował w końcu najemników bezpośrednio od jakiejś firmy, a korzystał z usług jeszcze bardziej nieoficjalnych, żeby ograniczyć koszty. Sam nie powierzyłbym oszczędności życia człowiekowi, którego nigdy nie widziałem na oczy.
Praga 25 kwietnia 2008 roku.
Petrinska Kavárna
Wszedłem do środka tego całkiem przyjemnego, a jednocześnie mrocznego lokalu. Sam czasem lubiłem tu przebywać. Dość przytulna atmosfera i całkiem tania whisky zawsze mnie przyciągały. Chivaldori siedział pod oknem, a tuż przy jego nodze spoczywała mała walizka. Od razu domyśliłem się, że to On, ponieważ był tego dnia jedynym z niestałych bywalców. W sumie naruszyłem takim spotkaniem mnóstwo protokołów bezpieczeństwa, ale nie sądziłem, ze Deidranna poszukiwała swojego byłego męża, będąc przekonana, że od ponad dziesięciu lat nie żyje. Usiadłem przy jego stoliku i uścisnąłem dłoń na powitanie. Był to człowiek w okolicach sześćdziesiątki i po rysach twarzy było wdać, że jest zmęczony życiem. Kąciki ust skierowane w dół sugerowały, że rzadko się uśmiechał. W sumie mu się nie dziwię, jego ojczyzna została doprowadzona do ruiny, a On sam nie mógł z tym nic zrobić. Niedługo potem dowiedziałem się o wiele gorszych tragediach...
- Witam Panie T. –powiedział Enrico.
- Miło mi.
- Darujmy sobie zbędne uprzejmości i przejdźmy do sedna sprawy. Na pewno chce Pan jak najszybciej rozpocząć operację, przynajmniej wydedukowałem to z ostatniej wiadomości od Pana. Bardzo się ucieszyłem, ze przyjął Pan to zlecenie.
- Taka to już praca, nie mogłem ryzykować, że wynajmie Pan kogoś innego.
- O to akurat nie musiał się Pan martwić. Tak jak się umawialiśmy, oto czterdzieści pięć tysięcy dolarów amerykańskich. Opłaciłem również śmigłowiec, który wyrzuci Pana wraz z oddziałem w okolicach północnej granicy w wiosce zwanej Omerta - Chivaldori podał mi teczkę z aktami oraz płytę CD – znajduje się tu wszystko co musi Pan wiedzieć o tym terenie. Wiadomości te zdobył mój przyjaciel pracujący w Czerwonym Krzyżu, ryzykując życie, zanim ta tyranka Deidranna usunęła wszystkich cudzoziemców z kraju. Doszło do tego kilka miesięcy temu gdy Armia zlikwidowała ostatni punkt oporu, czyli bazę rebeliantów w Omercie. Zginęło wtedy kilkudziesięciu mieszkańców miasta, w tym kobiety i dzieci. Co najmniej drugie tyle zostało rannych i na pewno nie otrzymali opieki medycznej od państwa. Garstka rebeliantów z pistoletami nie mogła się równać regularnej armii wspieranej przez czołgi, a nawet lotnictwo. Z tego co widziałem na zdjęciach, z miasta nic nie zostało. Znajdują się one również w teczce. Deidranna jest tak pewna zwycięstwa, że znajdują się tam teraz tylko skromne patrole wojska, a śmigłowiec przylatujący tam z samego rana na pewno nie zostanie wykryty, przez radary i zestrzelony przez obronę przeciwlotniczą. Przynajmniej tak mnie zapewnił pilot, który lata w tych okolicach od lat.
- Dobrze, jesteśmy cały czas w kontakcie. Mam ze sobą nadajnik GPS, oraz zabieram komputer i telefon satelitarny. Trzeba być w kontakcie ze światem i zamawiać sprzęt i rekrutować ludzi na bieżąco.
- Doskonale. Oto pieniądze. Proszę mi przesłać jak najszybciej dane odnośnie oddziału jaki z panem wyruszy i kiedy rozpocznie się operacja.
- Tak też zrobię, od razu sprawdzę kto w agencji A.I.M. jest dostępny. Mam tam paru starych znajomych.
- W takim razie życzę powodzenia i do widzenia.
Gdy wróciłem do domu wziąłem gorącą kąpiel i od razu zabrałem się do pracy...