Jagged Alliance 2 Wildfire to produkt bardzo podobny do swojego „dziadka”, czyli Jagged Alliance 2 i to nie tylko pod względem nazwy. Istnieją pewne różnice, sprawiające, że zagrać w obie te gry to jak zagrać za każdym razem w nieco inną grę. Oto ich spis:
1. Zmieniona fabuła. Minimalnie, ale jednak fabuła uległa zmianom. Gracz wciela się w agenta CIA, wysłanego przez rząd USA do Arulco, w celu zlikwidowania karteli narkotykowych oraz przywrócenia w państwie porządku. Oprócz głównego celu, czyli odsunięcia od władzy królowej Deidranny musi zrobić coś jeszcze – zlikwidować Kingpina, szefa mafii w Arulco.
2. Nowi najemnicy. Część najemników z AIM (m.in. Blood, Hitman) została przeniesiona do MERC, zaś na ich miejsce dodano osiem nowych postaci. Są to:
- Jano "Brain" Allik
- Graziella "Grace" Mirelli
- Henning von Brantiz
- Dr. Laura Colin
- Luc Febre
- Victor "Monk" Kolesnikov
- Rudolf Steiger
- Lennart "Scream" Vilde
3. Stopień trudności. W dalszym ciągu, na początku gry, możemy wybrać stopień trudności, jednak ogółem rozgrywka jest bardziej wymagająca niż w poprzednich częściach. Na początku dostaje się więcej pieniędzy, ale najemnicy są drożsi, wrogów jest więcej i trudniej zdobyć punkty lojalności na zajętych terenach. To, co w JA2 nie stanowiło problemu, czyli zajęcie na początku gry Drassen, tutaj może stanowić twardy orzech do zgryzienia.
4. Nowe sektory. Dalej walczy się Arulco, małym państwie trzeciego świata, ale już od początku gry da się zauważyć, że tu i tam trochę się zmieniło – praktycznie wszystkie sektory zostały wykonane od nowa, więc dla weteranów gra nie powinna być monotonna.
5. Poprawiona mapa. Kiedy przejdziemy do mapy, zauważymy, że nieco się zmieniła. Zajmuje teraz więcej miejsca i jest lepiej wykonana. Dużo wyraźniej zaznaczone zostały zabudowania oraz drogi. Niektórym miastom nadano natomiast przedrostki „La” lub „El”. Przy okazji zastąpienia starych sektorów nowymi, zwiększono także niektóre z miast – La Chitzena zamiast 2 sektorów ma 4, El Drassen i El Grumm zyskały po jednym sektorze.
6. Wieże strażnicze i pola minowe. Na terenach obiektów militarnych oraz części miast dodano wieże strażnicze – kwadratowe budynki bardzo łatwe do obrony, na dachach których znajdują się snajperzy. Nieprzyjemne spotkanie z miną nie stanowi już takiej rzadkości, jak w JA2, ponieważ wiele obszarów zostało wręcz pokrytych polami minowymi. Dzięki tym dwóm dodatkom, rozgrywka stała się sporo trudniejsza, ale i zyskała na realistyczności.
7. Nowe bronie. W grze znajdziemy sporo nowych broni oraz kilka poprawionych z poprzedniej części. Z nowości można wymienić takie zabawki jak Uzi, AN-94 Abakan czy MSG90.
8. Materiały wybuchowe. Aby poprawić realizm, zwiększono uszkodzenia zadawane przez materiały wybuchowe oraz granaty (tak zwykłe jak i granatnikowe), efekt jest piorunujący. C4 wysadza już bardzo dużo, a granatami możemy atakować nawet czołgi, więc nie są to już bezużyteczne zabawki.
9. Nowa rozdzielczość. JA2 korzystało z rozdzielczości 640 na 480 pikseli, co, jak na dzisiejsze standardy, jest raczej fatalnym wynikiem. Twórcy gry zwiększyli ją w Wildfire do 1024 na 768 pikseli. Grafika, pomimo że pozostała taka sama, stała się dużo wyraźniejsza. Zmiana z początku może przeszkadzać weteranom Jagged Alliance, ale z czasem z pewnością przyzwyczają się do nowego wyglądu.
10. Nowe odgłosy. Skoro są nowe bronie i nowi najemnicy, to w grze usłyszymy także nowe dźwięki broni oraz nowe głosy. Odgłosy wystrzałów są dużo wyraźniejsze, niż w JA2, dzięki czemu łatwo możemy odgadnąć, z czego do nas strzelają ;) , głosy postaci również są dobre, choć z jednym wyjątkiem, ale o tym w innym artykule.
11. Koniec MacGyvera. Kolejnym krokiem, jakiego dokonali twórcy, aby zwiększyć realizm rozgrywki, było usunięcie takich połączeń jak pręt i sprężyna, więc nie będziemy mogli pobawić się już w „supermechaników”. Mimo to, cel został osiągnięty, ponieważ gra stała się dużo bardziej realistyczna.
12. Większe oddziały. Jak pamiętamy, w JA2 oddział mógł pomieścić maksymalnie sześć osób. W Wildfire upakujemy do niego aż dziesięciu najemników, choć nie wiadomo, czy ktoś będzie potrzebował naraz aż tylu ludzi.